|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
falckhon
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 20:52, 21 Kwi 2008 |
|
1. Flackhon
2. Nigdzie nie byłem
3. Mam znajomych ale nie lubią jak sie rozpowiada o nich
4. Nie mam wrogów
5. żadnych długów nie mam
5. A to moje opowiadanie, oceńcie je łagodnie:
- Spokojna i cicha noc, długo takiej nie było. Może tym razem nie zmoknę. - Mówiąc do siebie szedłem leśną ścieżką.
Lasek sosnowy choć wydawał sie spokojny i miły, nie chciałem wchodzić w jego głąb, gdyż widmo spotkania z wilkami nie należało do
najmilszych. Wolałem trzymać sie potarganego traktu licząc na szczęście spotkania obozowiska do którego mógłbym sie
przyłączyć i spędzić tą nockę. Idąc spokojnie i bacznie wypatrując niebezpieczeństw, zauważyłem w oddali jakiś powóz, pomyślałem - Może dzisiaj
dostane się do Giran. Pełny przesadnego optymizmu pobiegłem w kierunku obiektu, jednak nagle stanąłem i zacząłem sie zastanawiać.
- Co do cholery takie coś robi w środku lasu?!
Przyjrzałem sie dokładniej powozowi. Hojnie obstrojony mówiąc aż przesadnie. Poskręcane i powyginane fikuśnie ramy zdobiące kąty dorożki,
czyniły powozowi szlachecki, arystokratyczny wygląd. z mojego miejsca mogłem zauważyć herb który znajdował sie z tyłu : był to jeleń stojący na wzgórzu,
stojący majestatycznie na tylnych kończynach i porykujący.
Konie przywiązane do dorożki stały nerwowe, wiercąc się na boki a jednak o dziwo stojące w miejscu jakby nie posiadały władzy w nogach. Mimo iż nie znałem się koniach nawet laik mógł poznać iż to były konie zadbane, lepszej maści a co za tym idzie – na pewno nie tanie.
Coraz bardziej mi się to nie podobało, a najgorsze było to że poczułem słynny zapach a raczej smród kłopotów, zauważając przyczajone cienie po obu stronach dorożki.
- Czyżby pułapka? Nie mam ochoty dziś na walkę… - Spojrzałem na las za sobą…
- A jednak, może wilków nie będzie… - Poszedłem w stronę ciemnego lasu. Mimo iż byłem łowcą nigdy nie lubiłem lasów, zawsze kojarzyły mi się z bandytami, potworami i innym tatałajstwem. Byłem wychowany przez mego ojca na wojskowego łucznika do walki z wrogiem a nie zwierzyną. Przypominając sobie swojego ojca naszły mię rozterki czy znów nie ‘tchórze’ zostawiając problem i wybierając inną ‘drogę’, czy znowu nie idę na łatwiznę.. Las wydawał się mroczniejszy niż przypuszczałem. Wszędzie ciemność, tylko troszkę księżyc swą poświatą roświetlał mrok.
Idąc tak sobie zaczęły mi się przypominać historyjki o ‘potworkach’ opowiadane przy kuflu piwa przez nadmiernie bogatych krasnoludów. Dziwnym trafem zawsze się te historie zaczynały samotnym podróżnikiem wchodzącym do mrocznego lasu a kończące się na jego zwłokach pałaszowanych przez jakieś monstrum.
- Na pewno przypominanie sobie takich opowiastek nie umili ci podróży – powiedziałem do siebie. Niespokojny swoich myśli zauważyłem przysłowiowe światełko w tunelu.
W oddali zobaczyłem światła, idąc dalej usłyszałem dźwięki który się nasilały wraz z mym krokiem.
- Karczma! – Ruszyłem z kopyta w kierunku ‘światła’. Wraz z mym biegiem wyłaniała się dom pełen gwarnych dźwięków i muzyki. Domek choć niezbyt duży wydawał mi się w tej chwili prawdziwym pałacem, ostoją, latarnią wśród dzikich mórz. Gdy dobiegłem to drzwi – stanąłem i obejrzałem z bliska przybytek. Nie duża obskurna chata, brudna aczkolwiek mająca swój urok w tych stronach. Spoglądając na szyld zauważyłem wyryty napis: ‘Pod bandytą’ – Niezła nazwa – pomyślałem. – Byle ich tam zbyt dużo w środku nie było…
Poprawiając kołczan z strzałami na plecach, chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi, moje nozdrza zaatakował zapach pieczonego mięsa które w tej chwili sprawiło mi dużo przyjemności i przyprawiło mi o śmiałość. Pewnym ruchem wszedłem do środka spoglądając na gawiedź i wystrój ośrodka. Na ścianach zawieszone były trofea zapewne z udanych polowań: poroża jeleni, głowy dzików itp. Znowu przypomniał mi się ojciec lecz od razu zmyłem te myśli z głowy. Przyglądając się pomieszczeniu zauważyłem że niektóre rzeczy były aż nadto ‘wykwintne’ jak na to miejsce. Przykładem był złoty świecznik zawieszony na ścianie. I niektóre tkaniny też wydały mi się zbyt drogie jak na to miejsce – przyglądając się zasłonom. Gawiedź ‘barowa’ nie wdając się w zbytne rozmyślania przypominała mi zgraje najgorszego bandyctwa i łobuzów po tej stronie Aden. A w jednym kącie siedział skulona postać trzymająca lutnie i grająca jakąś melodie, co nie znacznie wychodziło jej z wprawą owe muzykowanie.
Podszedłem do barmana. – Daj mi dobry człowieku coś do picia na rozgrzanie i jakąś strawę bym mógł się posilić przed podróżą. Barman nic nie mówiąc wskazał mi stolik i zawołał do siebie służalczą dziewkę. Siadłem na wskazanym miejscu, odziwo moje miejsce znajdowało się na środku sali i mogłem jeszcze bardziej zlustrować klientów owego przybytku. Dziewki siedzące na kolanach rzezimieszków, turlający się pod stołem krasnoludy były dość częstym widokiem.
Nagle do karczmy weszła trójka podróżnych, byli inni – bardziej zbrojni. Krasnolud o nie wymownym wyglądzie największego okrutnika i popaprańca po tej stronie Aden. ‘Węgla’ jak mawiał mój ojciec – Mrocznego Elfa w ładnym ‘niebieskim wilku’ i z dwoma ostrzami przypiętymi do pasa. Widząc jego skrzyła na plecach nie umiałem powstrzymać chichotu – ciekawe jakbyś furgał z tymi skrzydłami – pomyślałem. Trzecim osobnikiem była jakaś kobieta, dość smukłej postury lecz zakapturzona – chyba elfia dama tego przybytku – znowu pomyślałem. W tej samej chwili przyszła pod mój stolik służalcza dzieweczka podając półmisek mięsa i dzban wina. Rzuciłem jej adenke za fatyge i skłoniłem się w kierunku barmana.
- Cóż, niech się posilę. Jedząc dalej obserwowałem podejrzane towarzystwo. Krasnolud podszedł do barmana na stronę, pokazując mu jakieś błyskotki i przedmioty. Wyglądało mi to na paserstwo. Ale w jednej chwili odłożyłem półmisek jak zauważyłem tkaninę która podawał krasnal Barmanowi na której był wychawtowany herb jaki widziałem na dorożce.
- Bandyta – powiedziałem do siebie. Nasuneły mię pytania co się stało z właścicielami tego powozu. Lecz, nagle wskoczyła mi na kolana dziewka omal nie wywracając mię z stołka na którym siedziałem. Uśmiechając się do mnie i przymilając zaszeptała do mnie: Może pokażesz mi swój łuk, łucznikczku. Nie była brzydka jak na elfke ale jej swąt tanich perfumów mógł odurzyć nozdrza. Zastanowiłem się czasem czy mię nie chce ogłuszyć perfumami i okraść…
Uśmiechnąłem się do niej i odpowiedziałem – Ale jest dość ciężki jak na takie wątłe elfie ramie damy.
- Daj spokój – przybliżyła swe usta do moich uszu odgarniając włosy – Trochę ciepła nie zaszkodzi. – wiedziałem że to dziewka ale mam słabość do kobiet i dobre czucie…
Kiedy zauważyłem jak z jednej strony się przymilając a z drugiej strony sięgając po moją sakwę z ręcznym ruchem strzeliłem z otwartej dłoni w jej rękę – jękła z bólu a następnie odepchnąłem ją z dość dużym impetem. Nigdy nie lubiłem złodziei a że kobieta… może się zapędziłem. Dziewka dość znaczne furgnęła lecąc na pobliskie stoliki i wywracając je. Narobił się straszny hałas i harmider, oczy zwróciły się na nas. A co najgorsze odezwały się głosy zbulwersowania moim zachowaniem, wiedziałem już że to będą pewne kłopoty.
Ale nagle wszystko ucichło, zauważyłem że owy krasnolud paser podniósł rękę do góry. On tu rządził i każdy go darzył respektem – pomyślałem. Wziął swój kufel, stołek w drugiej ręce i dosiadł się do mojego stolika. Zmierzył mię wzrokiem, a ja zauważyłem jego mordę pełną blizn i zacięć. Widać nie jedną bitkę już przeżył. A że brodę miał już dość siwą i poskręcaną brodę, nie jedno widział. Skończył mię mierzyć wzrokiem, chwycił zręcznie za kufel i pociągnął kilka gęstych łyków, przetarł mordę i powiedział.
- Oj nie ładnie tak traktować moje panny… Toż to rasowe kobity!
- kobiety? Czyżbyś miał ich sporo? – pomyślałem – sutener.
- Ano – wyciągnął ręce na boki jakby chciał objąć całą karczmę – ano to są moje wszystkie kobity jakie tu są – wskazując na dziewki chodzące do stoła do stoła…
Przyglądając się jego zbroi zauważyłem broszkę z dobrze znanym ‘jeleniem’, zebrałem się na odwagę i spytałem.
- Mości pan szlachcić – wskazałem na broszkę.
Odparł – Och skąd! To ino łup po bandytach – uśmiechnął się – Prawda Kamraci? – skinął do mrocznego i zakapturzonej elfki.
- Bandytów? Cóż widziałem taki powóz z ‘jeleniem’… Jeśli to tak nazywasz i to byli bandyci..
- Widzisz młody panocku – odparł brodacz – Jo i moi kamraci posztrzegomy inaczej bandytów, jak są bogaci i się nie chcą dzielić z nami adenkami… - uśmiechnął się złośliwie – toż to prawdziwi najgorsi bandyci, prawda kamraci? – znowu skinął to swych towarzyszy.
Popatrzał się na mnie, jakby lustrując mię czy warto zabijać czy nie, czy da rade czy nie.
- Anoż panocku ty mi wyglądosz na też na takiego bandyty – uśmiechając się i siegając po topór jedną ręką a w drugiej sztylet.
- Ni, jo nie pozwola się bandytom wałęsać po moich stronach chyba że – spojrzał na moją ‘sakwe’…
Wiedziałem że już bezpiecznie z tego nie idzie wyjść a lepiej pierwszy zacząć…
- To nie! – krzyknąłem, silnym kopniakiem przewaliłem stolik przy którym siedzieliśmy na krasnala i przygniotłem go, w tej samej chwili z dużego wyskoku wskoczyłem na wywrócony owy stół. Coś mocno kilka razy chrupło, pode mną, pewnie żebra i kręgosłup małego.
Kamraci krasnoluda zdziwieni obrotem sprawy nie wiedzieli co robić po pewnej chwili niepewności ruszyli w moim kierunku. A ja stojąc na stole pod którym leżał krasnolud miotający ostatnie swoje przekleństwa zastanawiam się w ułamku sekundy jak wyjść z tego.
Miałem szczęście że jego kamraci biegli z przeciwnego krańca karczmy która mimo iż była nie dużo wystarczyło mi czasu by zręcznie chwycić łuk i napiąć go, chwycić kilka strzał z kołczana za pleców i przyłożyć do cięciwy. Elfka staneła w pół drogi próbując coś wymedytować jakąś mantrę za to mroczny wyciągnął podwójne ostrza i ruszył w moim kierunku. Kiedy mroczny był w odległości czterech meterów ode mnie napiołem trzy strzały i puściłem w niego licząc iż aby jedna go powali. Nie trafiła go jedna a wszystkie, widocznie Niebieski wilk nie lubi bronić mrocznych… Strzały z takim impetem wbiły się w jego pancerz że odepchnęły go na kilka metrów rozkładając jak pajacyka. Przebiły jego płuca gdyż, wijąc się z bólu próbował złapać oddech a się dusił – Biedna istota umrze w męczarniach – powiedziała na tyle głośnio że ostatni agresor stracił koncentracje w czarowaniu. Była to jasna eflka, pełna strachu widząc to co zrobiłem z jej towarzyszami, nie umiała się skupić by rzucić czar we mnie. Ale ja nie mogłem ryzkować widząc ognie wypuszczone nieudolne z jej opuszków palców. W mgnieniu oka sięgnołem do kołczanu za plecami, ale go tam nie było. Zakląnłem szpetnie, bez strzał nic nie zrobię. Bez zastanowienia ruszyłem biegiem w stonę elfki, ta jeszcze raz straciła czar. Znalazłem się szybciej przy niej niż mogła to ocenić, próbując ucieczki odwróciła się ode mnie ale chwyciłem ją za włosy.
Krzykneła – Zostaw, proszę – próbując znaleźć sztylet u swego pasa.
Szepnąłem jej do ucha – Sama wybrałaś – Chwyciłem ją za głowę i wielkim impetem i rozmachem rozbiłem jej czaszkę o blat stołu Karczmarza bryzgając w niego krwią elki i kawałkami czaszki. Puściłem ciało które lekko się osunęło i padło robiąc olbrzymią plamę krwi. W tej samej chwili wyzionął ducha mroczny który się udusił z braku tchu w płucach. Krasnolud przeklinając i krzycząc – Zabić bękarta, zabić! – ale nikt nie był chętny, gawiedź obejrzała ‘przedstawienie’ ale nic ponadto, jakby byłby to widok codzienny w tych stronach.
- Synu suki coś ty zrobił, nie mogę się ruszać, nie mam czucia w ramieniu i nogach! Zabije cie bękarcie. Zabije!
- Ciekawe jak? – uśmiechnąłem się – nie lubię ludzi nie słownych… Życzę ciekawe ‘nieruchomego’ życia…
Podniosłem swój kołczan, zapiołem go na plechach. Podszedłem go karczmarza który wycierał się z krwi, rzucając mu na blat kilka miedziaków za strawę…
- Czwarta jatka w tym tygodniu! Zasrani bohaterowie i bandyci! Niech was licho! Wynoś się z mojej karczmy. Kto to teraz posprząta?!
- Nie ja – uśmiechnąłem się do niego i wyszedłem z karczmy.
Zaczął lecieć deszcz – A jednak zmoknę – machnąłem ręką i założyłem kaptur…
Po kilku moich krokach od karczmy usłyszałem krzyki ‘Krasnala’.
- Chyba się sępy zleciały…
6. ,,Bo Duritin mi to zaproponował” a raczej Ashyrian. W sumie to najbardziej to przyciąga mie klimat u was, szczególnie klimat na kanale klanowym. Oraz wizja zbrojnego zakonu który nie boi sie powalczyć też mi sie podoba. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
falckhon
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 21:08, 21 Kwi 2008 |
|
Zapomniałem
Jestem łotrzyk 32 krąg, ale chce zostać Sokolim okiem
h t t p : / / w w w. v o i l a. pl / 458 / 8db8s / index. php ?get = 1&f =1 moja komnata
PS. przepraszam za spam ale nie widze funkcji zmień/edytuj... Oświećcie mnie jeślim ślepy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Duritin
Administrator
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 436 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 21:18, 21 Kwi 2008 |
|
mi coś twoja komnata niechce się pokazać.Ale ja Za oczywiście bo ja ci nasz Zakon zaproponowałem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Alvarad
Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 108 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konohagakure
|
Wysłany:
Pon 21:23, 21 Kwi 2008 |
|
Ja również za. Piękne opowiadanie, [nooo fragment z roztrzaskaniem głowy elfki troszkę mnie tak.... ale maruda musi się przyczepić do czegoś ] . A co do komnaty... jak tak to wpiszesz to Ci się objawi i ona [link widoczny dla zalogowanych] . |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gorrak
Dołączył: 27 Lut 2007
Posty: 127 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 4:10, 22 Kwi 2008 |
|
nie pisac takich epopei bo nigdy tego nie przeczytam
co do kandydata , Jestem ZA!
P.S. dla mnie nie pisac epoei, reszta chyba lubi czytac , lecz dla mnie nie opowiadanie sie liczy tylko to czy jestes aktywny w swecie allseron-to nie jest pytanie, ten fakt wyjdzie sam z czasem |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ingham
Administrator
Dołączył: 31 Paź 2006
Posty: 1445 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zakon Świtu
|
Wysłany:
Wto 13:19, 22 Kwi 2008 |
|
Hmm... Opowiadanie powiedziałbym słabe... Strasznie dużo powtórzeń i błędów językowych, chociaż historia całkiem ciekawa.
Teraz pytania...
Ile dziennie/ tygodniowo poświęcasz na l2?
Czy masz jakieś doświadczenia z tą grą? Czy to Twój pierwszy serwer?
Dlaczego wybrałeś Allseron?
Narazie tyle... Jak mi coś do głowy przyjdzie to jeszcze będę Cię męczył |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
falckhon
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 14:45, 22 Kwi 2008 |
|
Ingham napisał: |
Hmm... Opowiadanie powiedziałbym słabe... Strasznie dużo powtórzeń i błędów językowych, chociaż historia całkiem ciekawa.
|
toś mię obraził
gram sporo prawie dziennie,
na allku gram ze względu że to polski serv,
to nie mój pierwszy serv |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gorrak
Dołączył: 27 Lut 2007
Posty: 127 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 18:34, 22 Kwi 2008 |
|
decydowac co z Rekrutem
Ing wyraz swa ostateczna opinie (chyba ze masz jeszcze jakies wazne pytania)i jesli nic przeciw to przyjmujcie! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Krevan
Dołączył: 02 Lip 2007
Posty: 202 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Powiedzmy że... Cieszyn
|
Wysłany:
Wto 18:58, 22 Kwi 2008 |
|
Krótko - za. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ingham
Administrator
Dołączył: 31 Paź 2006
Posty: 1445 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zakon Świtu
|
Wysłany:
Czw 3:26, 24 Kwi 2008 |
|
Nu dobrze, dobrze... Jeszcze jedno pytanie, chociaż odpowiedź na nie nie zrobi większej różnicy i już mogę Ci powiedzieć, żebyś szukał w l2 Ashyriana albo mnie (póki co lepiej tego pierwszego, ja jestem częściowo niedysponowany )
Na jakich servach grałeś? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Brothor
Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 276 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Najpinknijsze Elmore! (Zakopane)
|
Wysłany:
Czw 9:30, 24 Kwi 2008 |
|
A ja tak jak przy orkowym, a pić umisz? Bo jak nie to do tej bandy pijaków się nie nadajesz - mruga - |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
falckhon
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Czw 21:33, 24 Kwi 2008 |
|
<ironicznie> Żołnierski łucznik nigdy nie pija na służbie!!! ...co najwyżej mleko za zdrowe kości... Ja nie krasnolud co by pijany turlać sie po rynku w giran... <zastanawia> ...chyba że, wszyscy wrogowie są martwi to idzie kapke wypić ale nie za dużo by szło nadal nie tracić celności <mru>... Porządny wojskowy łucznik nigdy pijany nie będzie!!! <wypina> |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Alvarad
Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 108 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konohagakure
|
Wysłany:
Czw 22:38, 24 Kwi 2008 |
|
[spojrzał wymownie w sufit krzyżując ręce na piersi] Taaa.... też tak mówiłem, "elfi wojownik nie pije trunków, musi być ciągle zdolny do walki..." a jednak, po pierwsze jakiś tam zajzel, czy rum za słaby jest, a po drugie... zawsze możesz liczyć na szczęście, i to ,że Brothor nie zdoła Cię przeciągnąć do grona "pijaków rynkowych"
PS.
"<xxx>" forum odczytuje chyba jako kod html, więc pisanie tego typu emotek lepiej sprawdza się w "[xxx]", bo potem różne dziwne rzeczy wychodzą z jednego słowa |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Alvarad dnia Czw 22:41, 24 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
falckhon
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 22:49, 29 Kwi 2008 |
|
cóź Falckhon odejdzie, lecz zastąpi go jego brat... jeśli ów przyjmiecie go w swe zacne szeregi... niech jego włócznia dobrze wam służy!
PS. mam ostatnio dużo na głowie, i na dodatek zmieniam postać, cóż jeśli sie zgodzicie może dołączę do was jako Warlord za tydzień... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ingham
Administrator
Dołączył: 31 Paź 2006
Posty: 1445 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zakon Świtu
|
Wysłany:
Śro 16:21, 30 Kwi 2008 |
|
Dla mnie nie ma problemu. Odezwij się. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|
|
|
|
|
|
|