Mavilra

Witam, mam na imię Mavilra, 76 krąg, profesja shilien templar, pierwsza subklasa krąg 77 profesja Doom Cryer, druga subklasa 62 krąg, profesja Abbys Walker.
Do tej pory, czyli w przeciągu dwóch lat byłam w Metatrionie, to taki mały klanik chyba nawet jeszcze istnieje, potem AyanThalion, Vilverin, MorGurth, GothicSlayers, SengerenYutsu, Tindome.
Hm, osoby które znam? Trochę ich jest. Powiem tak, pełna lista przyjaciół na której mieści się zaledwie 64 osoby. Znam niejakiego Inghama. O, wiem że uparty jest straszliwie, prawie jak ja. Ehh, nie wiem kogo mam wymienic, męża mojego Feliona wszyscy znają? <śmieje sie>.
Wrogowie. Z tym będzie wiekszy problem, bo najcześciej o tym, ze ktoś mnie nie lubi dowiaduję się ostatnia. Zdaje mi się jednak, że aż do tego stopnia nie zalazłam nikomu za skóre by za wroga mnie sobie obierał.
Długi i zobowiązania, nie lubie ich i na chwilę obecną nie mam żadnych.
Ładne opowiadanie fantasy:
Jeszcze dobrze nie zdążyłam się obudzić, kiedy pierwsze myśli zaczeły przebujac się w mojej świadomości. To dzisiaj! Dzisiaj jest ten dzień. Czułam jak moje piersi rozsadza coś w rodziaju pomieszanej dumy ze szczęściem. Zawsze czekaliśmy na ofiarowanie jak ja coś szczególnego. To święto obchodzone ran na 5 lat było wyjatkowe. Wybierana była jedna dziewczyna z całego kontynetu i ofiarowana Panu Jasności, Bogowi Najwyższemu Meehgo. Tego roku ja dostąpiłam tego zaszczytu i to ja będę ofiarowana! Już nie mogę się doczekać, kiedy w przewiewnej szacie będę wstępowała po kamiennych schodach do Jego świątyni!
-Jazu! - Usłyszałam matkę krzątająca się po kuchni - Wstawaj! Dość tego leniuchowania! Masz na dziś tyle obowiązków.
Przeciągnęłam się, strzepując resztki marzeń sennych z powiek Zsunełam stopy na posadzkę i zalożyłam klapki. Idąc do kuchni widziałam gorączkową krzątaninę w całym domu, lecz co dziwne jakoś na żadnej twarzy nie dostrzegłam tego co u mnie. Szczęścia, zadowolenia choćby. Usiadłam do stołu nad miską kaszy, zaczęłam jeść.
- Mamo? - zapytałam
- Tak? - usłyszałam jak matka zwraca sie do mnie nie odwróciwszy sie nawet od pieca.
- Jak to jest? Czy nikt nie cieszy się ze mną? - rzekłam pochłaniając kaszę kukurydzianą, jak zwykle zaczynając od brzegu gdzie najchłodniejsza.
- Córko... Wszyscy się cieszą twoim szczęściem, wszyscy, tylko... - i w tym momencie matka odwróciła sie a w jej oczach zobaczyłam łzy.
- Tylko co ja bez Ciebie pocznę? - rozpłakała się na dobre.
- Oj, maamo - odparłam przeciągając jak zwykle kiedy chciałam postawic na swoim.- Przecież masz słuzbę, nie zostaniesz sama! A ja, jestem Służebnicą. Wybranką Pana. Czy nie cieszysz się razem ze mną?
- Tak - odparła matka ze ściśniętym gardłem - cieszę się bardzo.
Dokończyłam kaszę, przytuliłam mamę i pognałam co tchu dokonac porannych ablucji nie mogąc doczekac się południa. Służąca polewała mnie chłodną wodą a ja myślałam, jak by tu czas przesunąć, jakoś przyspieszyc, żeby to już, żeby w końcu, nareszcie być Oblubienicą!
- Ha! - krzyknęłam, kiedy wpdłam na ten pomysł tak głośno, że służąca az się przestraszyła i upuściła bukłak z wodą na posadzkę. Odprawiłam ją mimo jej przestrachu i szybko ubrałam lekką tunikę z szarego płótna, narzuciłam kaptur i pobiegłam zaspokoic swoją ciekawość. Postanowiłam zakraść się do świątynii! Zobaczyc co mnie czeka, te wszystkie wspaniałości, nacieszyć oczy ich widokiem juz teraz! Wybiegłam z domu i pognałam na początku do lasu, gdyż było by podejrzane jeślibym tak z rana pobiegła prosto do umiejscowionej na północnym skraju miasta świątynii Meehgo. Oczyma wyobraźni już widziałam, kapłanów którzy namaszczają moją skórę wonnymi olejkami, zakładają wielkie, piękne nausznice aby Pan mój mógł nasycic swe zmysły wspaniałymi odczuciami. Tak mysląc, okrążyłam wioskę i stanęłam przed bocznym stokiem góry świątynnej. Szukając wejścia na górę zobaczyłam niewielki prześwit w zaroślach. Podeszłam io zobaczyłam ścieżynkę, niewielką ale jednak. Ucieszyłam się, że nie będę musiała przedzierac się przez krzaki.
Po pół godzinie wspinaczki byłam juz u stóp świątynii. - Hm, jakby tu... - wodząc wzrokiem po kamiennych schodach w poszukiwaniu mniej oficjalnego wejscia do świątynii zobaczyłam coś przygotowanego zapewne dla mnie! - Ja to mam szczęście - mruknęłam do siebie - boczne wejście!. Schylona, udając pewniejszą niż jestem weszłam w ciemności światynii. Wąski korytarz prowadził mnie w górę gdzie z dala dało sie słyszeć rozmowę. Starając się nie szurać klapkami podeszłam nieco bliżej, tak aby móc rozróżniać słowa i... Aż mnie zemdliło. Usłyszałam Geduiona, głównego kapłana jak pytał czy naczynia na krew oblubienicy już sa przygotowane i czy noże rytualne naostrzone. Zakręciło mi się w głowie, usiadłam. Cały mój świat się zawalił. Nagle zobaczyłam scenę dzisiejszego poranka, matka odwraca się od pieca ze łzami w oczach... Dom cały jakby w żałobie, wystraszona służąca. No i pytanie matki - co ja bez ciebie zrobie? Ach... Wstałam. Moje serce biło tak głosno, że na pewno cały kontynent już wiedział, że tu jestem. Próbując jednak zachować resztki trzeźwego umysłu, zdjęłam klapki i trzymając je w dłoni uciekłam.
Dlaczego chce wstąpić do Zakonu Świtu? Chcę ponieważ odpowiada mi klimat na kanałach klanowym i sojuszowym. Poza tym odpowiada mi regulamin, z którym się zapoznałam i w pełni akceptuję.

Hm, muszę dodać to tutaj. Podobnie jak mąż Felion na koncie mam więcej niż 3 postacie, rycinę z komnaty prześle liderowi jeśli będzie wymagał. Ponadto co do opowiadania, to zamieściłam je już raz, na forum Tindome w dziale rozrywka.

ZA!!

ZA!

Piknie. Im nas wiecej tym weselej.
Za okresem próbnym.
Jak sie reszta zgodzi to szaty akolity przywdziać moim zdaniem możesz.

Jak najbardziej ZA!

Jesli Ingh nie ma obiekcji to jestem za!

ysz więcej nie "cuduje"...

zdecydowanie ZA

Teraz to ja mam wątpliwości, skoro radny mnie zniechęca.

Ciiii on to taka paua jezd ^^

Nu bez przesady... Się tak rzucili jakby poszarpać chcieli, żadnych pytań nic...

Nu ja rozmawiałem w grze, więc wiedzą co i jak. Rycina komnaty jest wymaga, więc proszę mi przedstawić.

Dalej... Powiem tylko, że w Runedarze jest sporo rolników i siejem głównie w wieży, bo tam się najbardziej opłaca. Jak idziemy z klanem, to sianie jest już w ogóle nie uniknione. Myślę, że Mav wie o co mi chodzi Wink

Nu i... Jako, że na tytuł Mavilry wielkiego wpływu nie mam (jeżeli chodzi o techniczną stronę, ma szlachectwo) tak też pomimo akolicjatu, również ze względu na jej jak i Feliona prośbę, będzie mogła wybierać tytuł sama, no a jak ona to i mąż...
A.... Mav i Felek w pakiecie są tak dodam.

Dobra, dobra już ja Ing połapałam o co chodzi z tym sianiem odkąd sama siać zaczęłam. Nu inaczej teraz na to patrzę. Gdzie mogę sieję, no i w zupełności juz teraz rozumiem iż toi to wspaniałe miejsce na sianie. Emm

Rycinę przesłałam do Ighama.

Nu dostałem rycinke. Jak dla mnie wszystko w porządku. Można przyjmować,
zgłoś się do Ashyriana albo mnie.

AyanThalion, Vilverin, MorGurth, GothicSlayers, SengerenYutsu, Tindome.

Dlaczego tak często klany zmieniasz? Do nas tez na chwilę?