|
Autor |
Wiadomość |
Anndann
Gość
|
Wysłany:
Pią 15:06, 25 Sty 2008 |
|
Spacerowałem jedną z wielu zapomnianych cmentarnych alejek. Towarzyszyło mi zachodzące słońce, które rzucając złociste światło na wiekowe grobowce, przypominało mi o zbliżającym się zmierzchu.
Szedłem już w stronę bramy, kiedy moją uwagę przykuł pewien osobliwy grób należący do kobiety, której nie dane było dożyć trzydziestu lat. To dziwne, ale wcześniej spacerowałem tędy wiele razy i nigdy nie zwróciłem uwagi na to miejsce. Na starej, roztrzaskanej płycie nagrobnej wiatr położył kilka liści. Pamiętam też, że obok drewnianej ławki stał wypalony znicz do połowy zapełniony deszczówką.
Zwróciłem uwagę na czarno-białą fotografię zmarłej. Wydawało się, że jej oczy wpatrzone były gdzieś w pustkę, ale kiedy spojrzało się na nie pod nieco innym kątem bądź z innej odległości, pojawiało się zapierające dech w piersi wrażenie, że wodzą za obserwatorem. Postać przedstawiona była nieco z boku, a ubranie zasłaniało jej szyję. Chociaż na tablicy wyraźnie pisało, że kobieta dożyła dwudziestu dziewięciu lat, początkowo odniosłem wrażenie, że musiała być znacznie starsza. Gdy pierwszy raz spojrzałem na wizerunek zmarłej, w pamięć wryły mi się głębokie zmarszczki na jej twarzy. Zadziwiające było to, że po kilku sekundach zaczęły wydawać się mniejsze, a po dłuższej obserwacji z przerażeniem stwierdziłem, że znikły całkowicie. To złudzenie było tak rzeczywiste, że zadygotałem ze strachu, jednocześnie uświadamiając sobie, że od dłuższego czasu chorobliwie wpatruję się w fotografię.
Minęło jeszcze kilka sekund, zanim w pełni otrząsnąłem się z tego hipnotycznego spojrzenia. Po kilku minutach znalazłem się przy cmentarnej bramie. Do domu wracałem krótszą drogę przez park. Im dalej od cmentarza, tym większe uczucie ulgi narastało we mnie. Kiedy już stałem przed drzwiami do mieszkania i szukałem właściwego klucza, mój niepokój zmalał znacząco, a serce choć nadal biło bardzo szybko, wyraźnie się uspokoiło.
Zamknąłem za sobą drzwi i natychmiast włączyłem światło. Kiedy zdejmowałem płaszcz, usłyszałem jakieś niewyraźne, ludzkie głosy dochodzące z pomieszczenia obok. Uchyliłem drzwi do pokoju i kamień spadł mi z serca na widok telewizora, którego zapomniałem wcześniej wyłączyć. Przez cały czas czułem w domu czyjąś obecność, a wspomnienie cmentarnej fotografii potęgowało to nieznośne uczucie. Tamtej nocy zasnąłem przy zapalonej lampce jak małe dziecko, które boi się ciemności.
Obudziłem się w środku nocy z przeświadczeniem, że ktoś stoi przy moim łóżku. Chociaż wytężyłem wzrok, nikogo jednak nie dostrzegłem. Lampka nie działała, a część pokoju, nieoświetlona blaskiem księżyca, pogrążona była w ciemności. Nawet przez moment nie brałem pod uwagi podsuwanego przez rozum wyjaśnienia, że żarówka się przepaliła. Światło przeklętego księżyca wpadało do pokoju i raziło mnie. Srebrzysty blask w jakiś niepojęty dla mnie sposób podsycał nieprzyjemną aurę panującą w pomieszczeniu. Sparaliżowany strachem leżałem w bezruchu przez kilkanaście minut, a mój umysł każdemu dźwiękowi dochodzącemu z zewnątrz, przypisywał fantastyczne źródło.
Księżyc skrył się za chmurami, a ja wstałem i podbiegłem do okna. Szczelnie zasłoniłem okno ciemną kotarą. Nieznośne wrażenie czyjejś obecności znikło całkowicie. Usiadłem na łóżku i do rana nie zmrużyłem oka.
Następny dzień przepełniony był pełnym niepokoju oczekiwaniem na zbliżającą się noc. Jednak gdy zapadł zmrok, ogarnęła mnie dziwna i niepohamowana senność. Zasnąłem na kanapie w pokoju gościnnym, przy włączonym telewizorze.
Miałem sen. Śnił mi się księżyc w pełni, od którego biła jasna poświata. Był ogromny i wyglądał, jakby zbliżył się do ziemi o dziesiątki tysięcy kilometrów. Nie potrafiłem dostrzec szczegółów, bo zlały się w białą, perłową masę. Pamiętam, że z każdą chwilą zbliżał się coraz bardziej i w pewnym momencie zyskałem pewność, że jestem w stanie go dotknąć.
Nie wiem, czy to, co stało się później było jeszcze snem, czy już rzeczywistością. Jak przez mgłę pamiętam, jak wybiegłem z domu, trzymając drżącą dłonią latarkę, i jak zabrałem z garażu łopatę. Potem włóczyłem się pogrążonymi w mroku uliczkami, aż dotarłem do cmentarza.
Brama była zamknięta, więc przerzuciłem łopatę na drugą stronę. Rozejrzałem się wokół, ale nikogo nie dostrzegłem. Bez trudu wdrapałem się na ogrodzenie i szybko zeskoczyłem na spowitą mrokiem cmentarną alejkę. Ta nieduża, prowincjonalna nekropolia nie była pilnowana przez stróża, więc mogłem prowadzić moje obłędne poszukiwania bez żadnych przeszkód.
Obłąkany uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy znalazłem właściwy grób. Fotografia zmarłej w świetle zachodzącego słońca wydawała się przerażająca, ale gdy tej przeklętej nocy oświetlałem ją latarką, nie robiła na mnie żadnego wrażenia. Myślałem wtedy tylko i wyłącznie o tym, jak najszybciej usunąć płytę nagrobną, która na moje szczęście była roztrzaskana na dwie duże części. Przy pomocy łopaty podważyłem jeden marmurowy kawał i zwaliłem go na bok. Usunięcie drugiego fragmentu płyty zajęło mi więcej czasu, bo był większy i cięższy, ale w końcu i z nim się uporałem.
To było Szaleństwo! Z perwersyjną przyjemnością rozkopywałem grób, do którego jeszcze kilka godzin wcześniej nie zbliżyłbym się za żadne pieniądze. Cykające gdzieś w oddali owady były dla mnie jak nocny chór setek cmentarnych widm, które wyły w rytmie przerzucanej ziemi.
Po kilkudziesięciu minutach łopata uderzyła w coś twardego. Przysiadłem i dokładnie usunąłem ziemię z sosnowej trumny, która była w zaskakująco dobrym stanie, mimo kilkudziesięciu lat spędzonych pod ziemią.
Bez trudu zdjąłem wieko i w nozdrza uderzył mnie okropny fetor. Wnętrze trumny oświetliłem latarką i to, co zobaczyłem sprawiło, że zapragnąłem jak najszybciej wydostać się stamtąd, i uciec jak najdalej. Jednak coś powstrzymało mnie i nie zrobiłem tego.
W trumnie leżały nie tknięte rozkładem zwłoki młodej kobiety. Chociaż blada, sztywna twarz wyraźnie wskazywała na to, że patrzę na trupa, bardziej skłonny byłem połączyć ją wtedy ze snem, niż ze śmiercią. Jej oczy na początku wydawały się być zamknięte, ale kiedy dłużej na nie patrzyłem, odniosłem wrażenie, że są jedynie przymrużone, a pod powiekami kryją się wpatrzone we mnie źrenice. Na szyi trupa zobaczyłem fioletowe plamki. W prawej dłoni kobieta ściskała jakiś przedmiot. Kiedy oświetliłem go latarką, okazało się, że to zerwany z jej szyi okrągły wisior. Uwolniłem go z lodowatej dłoni i spojrzałem na niego jeszcze raz. Był to medalion w kształcie srebrego łucznika.
Od tamtej pory Często trenuje łucznictwo,myśląc że to właśnie moje powołanie
Chciałbym byc z wami ze względu na to iż szukam towarzyszy do wspolnego polowania,wspólnych rozmów
Jestem elfem z poczuciem humoru,jednak nie zauważycie tego już teraz
Muszę sie poprostu oswoic
Chcę was lepiej poznac
Mam 40 lat i jestem silver rangerem
Nie miałem jak dotąd żadnego klanu
Istnieje na tym świecie od ponad tygodnia
Będe pomagał klanu jak tylko potrafię
Pozdrawiam was wszystkich
Anndan. |
|
|
|
|
|
|
Rhil
Dołączył: 06 Maj 2007
Posty: 243 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 15:32, 25 Sty 2008 |
|
Rycina komnaty do Inghama.
Zaszeptał do mnie w świecie, sprawił pozytywne wrażenie. Jesli nie bedzie problemow z rycina jest ZA. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vedras
Dołączył: 01 Mar 2007
Posty: 343 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pią 16:25, 25 Sty 2008 |
|
[link widoczny dla zalogowanych]
hmm? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Netsuei
Dołączył: 05 Gru 2007
Posty: 21 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 19:32, 25 Sty 2008 |
|
Jak przedstawi swoje własne opowiadanie to mogę być ZA, narasie przeciw! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ingham
Administrator
Dołączył: 31 Paź 2006
Posty: 1445 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zakon Świtu
|
Wysłany:
Sob 1:53, 26 Sty 2008 |
|
Hmm.... Nie podoba mi się takie podstawianie opowiadanek... Daje jeszcze naszemu rekrutowi czas na jakieś wyjaśnienie, ale marnie to widzę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vedras
Dołączył: 01 Mar 2007
Posty: 343 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 10:53, 26 Sty 2008 |
|
Podstawienie bym wybaczyl, ale tak zepsuc fajne zakonczenie... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Duritin
Administrator
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 436 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 13:41, 26 Sty 2008 |
|
A czemu akurat wybrałaś nasz klan? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Duritin
Administrator
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 436 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 15:19, 26 Sty 2008 |
|
Nieaktualne osoba ta już ma klan. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vedras
Dołączył: 01 Mar 2007
Posty: 343 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 15:39, 26 Sty 2008 |
|
Uooo, jaki? (tylko nie mowcie ze BK ) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Duritin
Administrator
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 436 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 18:01, 26 Sty 2008 |
|
hehe nie, hym jaki to był ...któryś klan z brzesku. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Naikeri
Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 211 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 18:23, 26 Sty 2008 |
|
Brzask? To raczej wymagający sojusz. Ciekawe czy tam też posłał to opowiadanko. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ingham
Administrator
Dołączył: 31 Paź 2006
Posty: 1445 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zakon Świtu
|
Wysłany:
Pon 18:59, 28 Sty 2008 |
|
Zamykam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|
|
|